Spojrzałam na niego, mrużąc oczy.
- Skąd pewność, że ich nie znam? – Zapytałam, choć to co powiedział było prawdą.
- Noo.. Eemmm… Pewności nie mam, ale i tak ci się przydam. – Odparł.
- Nie odpuścisz, co? – Westchnęłam z rezygnacją, a on pokiwał głową. – Dobra, nie mam czasu na kłótnie, możesz iść ale masz mi się nie plątać pod łapami.
- Mówisz jak bym był szczeniakiem. – Mruknął.
Nie odpowiedziałam, tylko westchnęłam po raz kolejny i wyszłam z jaskini. Rozejrzałam się i spojrzałam na mojego towarzysza.
- Zaprowadź mnie do miejsca z którego mnie zabrałeś. – Poprosiłam.
- Nie ma sprawy. – Odparł i ruszył przed siebie. – Po co chcesz tam wracać?
- To już moja sprawa.
- Jak chcesz.
Zapadła cisza. Przyjemna cisza. Nie trwała jednak długo, bo po chwili Crazy odezwał się znowu.
- Co robiłaś po ataku na watahę?
- Pracowałam. – Ucięłam, nie mając ochoty na dalsze rozmowy, on jednak nie ustępował.
- Gdzie?
- Nieważne.
- Wiesz, z tego co pamiętam, wcześniej byłaś nieco bardziej rozmowna. – Westchnął i pokręcił głową, a potem skręcił do lasu.
- A ty mniej upierdliwy. – odcięłam się, patrząc na niego poirytowanym wzrokiem.
- Mogę wiedzieć dlaczego jesteś taka nie miła? Uratowałem cię, a ty tak mi dziękujesz? – Zapytał, zatrzymując się przy tym.
- O nie, kochanie, to raczej ja uratowałam ciebie, bo gdyby nie ja, napadły by cie te bestie. – Powiedziałam, pomijając fakt, że gdyby mnie tam nie było, nie było by tam też i bestii, ale tego wiedzieć nie musiał.
- Poradziłbym sobie. – Burknął i podjął marsz. – No ale mogłabyś być przynajmniej nieco milsza. – Zauważył.
- Mogłabym.
- Ale nie będziesz, prawda?
- To się okaże.
Znowu zapadła cisza. Po chwili dotarliśmy na miejsce. Zaczęłam się rozglądać za śladami Erina, jednak trochę mi zajęło zanim je znalazłam. Dałam znak aby Crazy poszedł za mną i oboje ruszyliśmy za tropem.
- Kogo tropimy? – Zapytał się basior.
- Przyjaciela. – powiedziałam, powstrzymując się od odpowiedzi „Seryjnego mordercę”. – I nie tropimy, tylko szukamy. Zgubił się.
- Aha.
- Jaka jest szansa, że ktoś z waszej watahy go znajdzie? – zapytałam po chwili, gdy dotarliśmy nad brzeg rzeki. – Bo nie bardzo mam pomysł jak go teraz znaleźć… - westchnęłam i spojrzałam na niego pytająco.
Crazy? Zaraziłeś mnie brakiem weny xD